Anna Ubraniak z Wrocławia pod koniec marca br. dostała dwie decyzje. Pierwsza z nich dotyczyła zawieszenia wypłaty emerytury, poczynając od 1 kwietnia 2012 r. W drugiej zaś ZUS domagał się zwrotu kwoty 12 779,48 zł. – Nie mam takich pieniędzy – mówi Anna Ubraniak. Po otrzymaniu decyzji udała się do oddziału ZUS. Chciała wiedzieć, dlaczego wypłacano jej świadczenie, mimo że powinno być zawieszone z urzędu. – Pracownicy ZUS powiedzieli mi, że to wina komputera. Ale pieniądze i tak mam zwrócić – dodaje.
Zamieszanie to efekt zeszłorocznej zmiany przepisów ustawy emerytalnej. Osoby łączące pobieranie emerytury z pracą miały czas do 1 października 2011 r. na podjęcie decyzji – pracują dalej albo rezygnują z pracy (chociaż na jeden dzień) i będą pobierać emeryturę. Brak potwierdzenia oznaczał zawieszenie wypłaty świadczenia. W przypadku naszej czytelniczki system nie zadziałał. Takich przypadków, jak się okazuje, jest więcej.
Za ewidentny błąd ZUS nie może odpowiadać ubezpieczony – mówi Lesław Nawacki, dyrektor Zespołu Pracy i Zabezpieczenia Społecznego w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich.